-Może się pościgamy?
-No pewnie.
-O ile zakład że będę pierwsza?
-Ta,już to widzę-powiedział Mrok zostawiając mnie w tyle.
-O nie,to się nie liczy!
I ja także wystartowałam.Leciałam jak najszybciej,żeby tylko udowodnić
mu że jestem lepsza.Lecz on leciał dosyć szybko i nie mogłam go
dogonić.Wlecieliśmy w szeroki wąwuz.Skorzystałam z okazji i odbiłam
sięod ściany,i wyszłam na prowadzenie.Dla żartu pokazałam Mrokowi
język,co jeszcze bardziej zdeterminowało go do pszyspieszenia.Dostał
takiego nitra że leciał na równi ze mną!
-Niezły jesteś.
-Dzięki.Przegrałaś kiedyś jakiś wyścig?
-Nie.
-To trzeba to zmienić!
Powiedział i wysunął się na prowadzenie.Zdenerwowałam się bo meta już
nie daleko a ja z tyłu.Postanowiłam wykonać mój słynny ,,Skok do
zwycięstwa''.Skoczyłam w przód,odbiłam się od Mroka i już miałam
przekroczyć linię mety,gdy nagle on chwycił mnie za ogon,i pociągną do
tyłu.Powstała duża chmura kurzu.Gdy kurz opadł zobaczyliśmy,że oboje
znaleźliśmy się na lini mety(czyli kresce wyrytej w ziemi)
-Remis?!-powiedziałam
-No na to wygląda.
-Nieźle latasz
<Mrok?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz